jeśli brać po uwagę aparycje to pani G. Close nie bardzo i mi przypadła do gustu. i nie pociąga mnie nic a nic! i proszę mi tu nie mówić o impotencji, po prostu różne gusta. co jednak zabawne, jeszcze przed obejrzeniem filmu i zapoznaniem sie wogóle z obsadą aktorska to właśnie osoba, która raczyła zagrać panią De Tourvel czyli pani Michelle Pfeiffer <nie jako taki "dzieciak" jak w '88 ale obecnie> najbardziej pasowałaby mi do roli markizy. więc jakby ktoś teraz pokusił się o ekranizację "niebezpiecznych związków" to w moim mniemaniu grzechem byłoby nie obsadzić w roli głównej wyżej wspomnianej. granie zimnej suki to raczej nie problem, malutką próbkę tego mamy w chociażby "białym oleandrze". pozatym Michelle Pfeiffer potrafi robić takie fajowe kurewskie oczka!