PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1017}

Niebezpieczne związki

Dangerous Liaisons
7,8 50 623
oceny
7,8 10 1 50623
8,1 19
ocen krytyków
Niebezpieczne związki
powrót do forum filmu Niebezpieczne związki

Opinia

ocenił(a) film na 8

Jestem świeżo po obejrzeniu filmu "Niebezpieczne Związki" i, niestety, trochę się zawiodłem... Nie zrozumcie mnie źle - sam film mi się podobał, zabrakło jednak jakiejś magii, klimatu (które to cechy miał i Valmont, i Szkoła Uwodzenia). Czytałem opinie, że Glenn Close nie pasowała do roli. Niestety, również odniosłem takie wrażenie. Oczywiście grała doskonale, mimo wszystko według mnie nie "była" markizą De Merteuil . A co najgorsze nie zaobserwowałem żadnej chemii pomiędzy nią a Johnem Malkovichem (re-we-la-cyj-nym!), co było nieodzownym elementem 'Valmonta' i 'Szkoły Uwodzenia'. Podsumowując - interpretacja ta ma wady i zalety, moim jednak zdaniem jest trochę gorsza od wspomnianych przeze mnie filmów.

ocenił(a) film na 10
in_extremo

hej ja jestem niebezpiecznymi zwiazkami zachwycona natomiast filmy do ktorych ty sie odwolujesz sa owszem ok.ale mnie nie powalily, tak wiec ile osob tyle opinii...
pozdrawiam

violettas1

Skończcie już z tą "Szkołą uwodzenia", bo to nędzny bzdet dla nastolatków!!! Drogi Boże... A "Valmont" Formana to film zaledwie dobry.
Glenn Close jest wspaniała i każda sekunda z jej udziałem w tym filmie jest genialna! Jedna z najlepszych kreacji tej pani. Czy pasowała - musiała pasować skoro stworzyła coś tak rewelacyjnego, przy niej nawet Malkovich robi się malutki. Nikt tej roli nie odtworzyłby lepiej. To jest moje zdanie.

ocenił(a) film na 7
Albertino

Też uwaza, ze Glen Close nie pasowała do tej roli. Była za stara na te rolę i pozbaiwona uroku, Nie wierzy się, gdy Vlamont chce ja zdobyc... Bo w jakim celu? Benning w Valmocie jest niezwykle kusząca... Miedzy Farrelem a Benning była chemia, a miedzy Close i Malkovichem nie. Przeciez Close w tym filmie wygladała jak star pudernica..

ocenił(a) film na 10
fidelio

Chyba nie zrozumiałeś do końca tego o czym to film, ale to nic wszystko przed tobą może innym razem.
Gdyby reżyser czy scenarzyści chcieli zrobić z Close top-modelkę tamtych czasów, wierzcie mi że napewno by to zrobił ewentualnie obsadził w tej roli kogoś innego... Markiza jest jedyną przyjaciółką Valmonta, towarzyszką jego zabaw tylko jej ufa bo tylko ją uważa za godną siebie, on może mieć każdą na kiwnięcie palca, -sensem jego życia jak i zresztą Markizy jest udowadnianie tego, może mieć każdą, tylko nie ją i to go dobija. Film ukazuje ich psychiczną i erotyczną grę na tle tamtych czasów, to czym żyją to ciąłe wyzwania jakie sobie żucają, NIEKOŃCZĄCY SIĘ ZAKŁAD. Oni nie zwracają na nikogo uwagi, niszczą ludzi czyniąc ich podobnymi sobie, liczy się tylko gra która wymaga ofiar (czasem śmiertelnych). To przedewszystkim potwory, wcielone zło, mają drażnić i wzbudzać niesmak a widz ma im kibicować bo... każdy ma w sobie coś z "potwora". Kto przetrwa, kto zniesie więcej ten wygra.
I wydaje się że przegrali oboje bo wśród tego czym do siebie pałali, wśród przyjaźni, zaufania, zazdrości, fascynacji i takich tam była miłość która nie jest w stanie tolelerować ostatecznej zdrady... ale nic bardziej mylnego.
Valmont przed śmiercią zdradza Markize (może to ostatnie wyzwanie jakie jej rzuca?) a ona wciąga chusteczkę i zciera z siebie to czym pozwoliła się ubrudzić czyli zaufanie i miłość jaką darzyła Valmonta oraz upokożenie którm on ją ubrudził. Pewnie zacznie od nowa z tym że już nie pozwoli się zwieść. Ona wygrała!

ocenił(a) film na 9
pia125

Pia dzieki za świetny komentarz i godna odpowiedź na wczesniejsze opinie w tym watku, z którymi naturalnie sie nie zgadzam. Oczywiście, że o gustach sie nie dyskutuje, ale obiektywnie mówiąc Close była niesamowicie pociagająca w tym filmie. Tak jak napisałaś wcale nie chodzi o chemię na poziomie tego, że miałby go podniecac jej wygląd. Tu chodziło o coś więcej, o głęboką fascynację, o uległość, o grę nerwów, stawianie coraz to nowych wyzwań, jednym słowem o toczenie perfidnej gry, w której inni bohaterowie byli tylko pionkami. W Close może pociągać determinacja, zło, potężna dawka emocji jakie w niej drzemią. Czyz scena, gdy mówi "war" nie jest cudowna?!
Wydaje mi sie, że jednak przegranym była Markiza, dlatego, że jej świat zawalił się. Straciła partnera swojej gry, stała się pośmiewiskiem tłumu, który ją wygwizdał. Symboliczna scena zmazania pudru to było tylko dosłowne oczyszczenie, tego wewnętrznego nie mogła dokonać - nie potrafiłaby byc inna. Natomiast Velmont umarł w poczuciu goryczy i żalu, jednak ze świadomościa, że popełnił błąd, który może w jakims stopniu naprawić - kompromitując Markize. Jego wybawieniem była śmierć.

ocenił(a) film na 7
Mistyfikacja

Ja uwazam, ze markiza nie wygrała. To było zwycięstwo jedynie pozorne. Zresztą nikt tutaj nie wygrał tak naprawdę.

ocenił(a) film na 10
Mistyfikacja

Tak, być może to zewnętrzne oczyszczenie, pozorne zwycięstwo, ale to jaką markiza jest na zewnątrz to pozory i złudzenia, jej prawdziwe ja znał tylko Valmont. Prawdopodobnie kiedy już dojdzie do siebie, nie popełni tego błędu i nie da się nikomu poznać tak jak jemu, nikomu nie zaufa... -ale to oczywiście tylko moje spekulacje, podobnie jak interpretacja ostatniej sceny (moim zdaniem stanowiła ona jedno z lepszych zakończeń w historii kina). Reżyser tak jak autor powieści "pogrzebał" wszystkich bohaterów.

in_extremo

U mnie przedstawia się to następująco:
"Niebezpieczne Związki" - Arcydzieło
"Valmont" - Dobry, ale nie powalający. Zdecydowanie najsłabszy film Milosa Formana!
"Szkoła Uwodzenia" - Ee... a to się da w ogóle porównać z poprzednimi pozycjami? 0_o

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones